sobota, 2 listopada 2013

"W imieniu diabła" w reż. B. Sass - kilka słów o filmie.

Na film zatytułowany "W imieniu diabła" trafiłam szukając czegoś do obejrzenia. Mój wzrok najpierw padł na plakat filmu, a później na jego opis, co w efekcie oznaczało, że moje inne filmowe plany poszły w odstawkę. 

Grupa zakonnic jest prowadzona przez zasadniczą przełożoną, próbującą chronić je przed grzesznym i zepsutym światem zewnętrznym. Niebawem na czele sióstr staje charyzmatyczny ojciec Franciszek, który otworzy przed nimi nowe pojęcie Boga. Matka Przełożona razem z duchownym zaczynają głosić prawdę według, której nie tylko dusza, ale również ciało powinny doświadczyć Najwyższego. Wokół klasztoru pojawił się drut kolczasty, który ma być oznaką tego, że nikt nie może z niego wyjść na zewnątrz, ani  do niego wejść. To co się dzieje w zakonie pozostaje tylko i wyłącznie tajemnicą sióstr oraz ojca Franciszka. Tylko Anna sprawia wrażenie, że nie jest do końca przekonana, do nowej formy wyznania wiary. Osamotniona i wewnętrznie rozdarta będzie musiała stoczyć walkę o czystość swojej duszy i ciała.

"W imieniu diabła" to przejmujący film, o tym co mogło dziać się za murami klasztoru kazimierzowskich betantek. Kilka lat temu cała Polska śledziła rozwój wydarzeń w tym żeńskim zakonie i wielu z nas snuło domysły o tym, co tam się mogło dziać. Obraz wykreowany przez Barbarę Sass sprawił, że zaczęłam mieć jakiś głębszy zarys wydarzeń z Kazimierza Dolnego i chociaż w minimalnym stopniu uświadomić sobie, co mogło się dziać w głowach sióstr. 

Powyższy film obrazuje jak cienka jest granica pomiędzy wiarą, a fanatyzmem religijnym czy też chorobą na tym tle, a najgorsze przychodzi wtedy kiedy nie jesteśmy w stanie racjonalnie spojrzeć na przebieg wydarzeń. Charyzma Matki Przełożonej i Ojca Franciszka pociągnęły za sobą kilkadziesiąt sióstr, a ja zaczęłam się zastanawiać nad tym czy ze strony tych dwojga to była chęć zostania prekursorami nowego ruchu w KK, czy może raczej to była choroba...

Dla mnie osobiście ten film jest swego rodzaju przestrogą przed tym, żeby uważać na to w jakich grupach się znajduję, bo przecież zmanipulowani możemy bić praktycznie wszędzie. Myślę, że jedną z rzeczy, które mogą nam ułatwić zaobserwowanie tego, że coś jest nie tak to dobry kontakt z bliskimi, którzy mogą tworzyć swoisty system ostrzegawczy...chociaż gorzej jest, gdy na ryzyko manipulacji to własnie z ich strony jesteśmy narażeni:/

"W imieniu diabła" mimo, że nie jest idealny jest godny uwagi, chociażby dlatego, że zmusza do refleksji i zdystansowania się do pewnych rzeczy. 

Dajcie znać czy i Wy oglądaliście ten film i jakie macie na jego temat zdanie.

1 komentarz:

  1. Filmu jeszcze nie oglądałam, ale intryguje mnie, więc pewnie niedługo po niego sięgnę.

    OdpowiedzUsuń