piątek, 29 listopada 2013

"Oszukane", reżyseria Marcin Solarz

Jakiś czas temu oglądałam Oszukane w reżyserii Marcina Solarza. Jest to film, który nawiązuje do autentycznych wydarzeń. 

Dwie bardzo podobne do siebie nastolatki odkrywają, że są siostrami. W takcie dowiadujemy się, że zostały rozdzielone w szpitalu, a na miejsce jednej z nich trafiła jedyna córka tancerki baletowej. 

W filmie możemy zobaczyc jak przypadkowe spotkanie może zmienić nasze życie i wywołać lawinę wydarzeń, która może się skończyć tragicznie. Widzimy jakie dylematy mają poszczególni bohaterowie i z jakim bólem muszą się zmagać. Wielu z nich staje przed dylematem - geny czy wychowanie i będzie musiała wybrać. Jednakże Oszukane nieco mnie zawiodły. Owszem obraz podejmuje trudną historię jednak miałam nadzieję, że zostanie on przedstawiony w dużo bardziej wyrazisty sposób, który sprawi, że zapamiętam go na długo. Jednakże czegoś mi zabrakło, bo całość wydawała mi się taka jakaś ugrzeczniona i niedoprawiona. 

W tej historii brakowało mi chociażby poruszenia faktu, pociągnięcia szpitala za błąd, który znacząco wpłyną na życie tylu ludzi - bo przecież w dwóch rodzinach znalazły się dzieci zupełnie nie spokrewnione z ich członkami. To mnie zdziwiło, że nikt zbytnio nie domagał się wyjaśnień czy też odszkodowania, albo pociągnięcia do odpowiedzialności osób odpowiedzialnych za zaistniałą sytuację. Ale cóż...możliwe, że ktoś nie chcę wyciągać konsekwencji za takie coś...ja tam nie wiem, w końcu szczęśliwie jestem nieodrodną córką swoich rodziców, chociażby przez to, że za bardzo wdałam się w niektórych swoich przodków;p.

Kolejną sprawą jest to, że w miarę rozwoju akcji ukazana jest sytuacja, że jedna z sióstr odbija chłopaka drugiej. Dla mnie ten wątek wprowadzony był nieco na siłę, tak jakby realizatorzy Oszukanych chcieli na siłę wywołać w odbiorcach jeszcze więcej emocji, co w moim wypadku nie wyszło;]. Może ja jestem jakaś inna, albo ułomna, ale to co zostało mi podane w tym filmie jakoś do mnie nie trafiło. Dla mnie był chyba za mało życiowy, a dodatkowo miałam wrażenie, że autorzy filmu tylko prześliznęli się po temacie. Chociaż chyba po studiach z kryminologii i pracy w pomocy społecznej niewiele może mnie już zaskoczyć, albo poruszyć w takich historiach, które są ugrzecznione i podkoloryzowane. 

A Wy oglądaliście? Co myślicie o tym filmie?

wtorek, 26 listopada 2013

L. Winget, "Ludzie to idioci"

Kiedy pojawiła się notka zapewne jestem na szkoleniu, albo w drodze na nie. Tak sobie pomyślałam, że to jest idealny dzień na to, żeby opublikować coś co dotyczy samorozwoju. Chodzi mi o książkę "Ludzie to idioci" autorstwa Larry'ego Wingeta. 

Jakiś czas temu pisałam Wam o książce "Zamknij się! Przestań narzekać i zacznij żyć" tegoż samego autora. Jeżeli jej nie widzieliście, albo chcecie ją sobie przypomnieć to możecie to zrobić w każdej chwili;).

W publikacji, o której wspomniałam jako pierwszej autor serwuje nam kolejną dawkę motywujących tekstów i list do sporządzenia, które mają pomóc nam w odmianie swojego życia. W końcu od wielu ludzi słyszymy, że chcą mieć więcej pieniędzy, odnieść sukces czy poprawić swój komfort życia. Niestety nie wszyscy robią to co należy, żeby spełnić swoje marzenia. Larry Winget w wyżej wspomnianej pozycji podpowiada nam jak możemy zacząć działać, żeby odmienić swoje życie. W końcu sukces nie jest łatwy, ale każdy może odnieść sukces. Zasady są proste, trzeba tylko wyeliminować tak zwany "czynnik głupoty" i zacząć działać. 

Autor uchodzi za szczerego do bólu oraz brutalnego trenera osobistego. W Stanach Zjednoczonych odniósł ogromny sukces i stał się bardzo wyrazistą osobowością telewizyjną. W jego programie podobno doprowadza ludzi do płaczu (ale nie wiem - osobiście nie oglądałam;])Jednakże ja z Larym mam mały problem... 
Otóż z racji tego, że mam pedagogiczne wykształcenie wiele informacji z książek Wingeta jest dla mnie czymś oczywistym, czego nie trzeba mi przypominać. Dodatkowo bardzo rzucają się w oczy odniesienia do rzeczywistości z USA, czemu w sumie ciężko się dziwić. Jednakże decydując się na wydanie książek za granicą bardziej bym je dopracowała. Poza tym autor jest kimś kto mnie niesamowicie irytuje - nie dlatego, że jest bezpośredni, ale dlatego, że mam wrażenie, że ciągle podaje nam to samo; tylko, że w innej formie. Z drugiej jednak strony "Ludzie to idioci" jest całkiem dobrym uzupełnieniem dla wcześniej wspomnianej publikacji. Również z tej książki możemy wynieść coś dla siebie, a przynajmniej dokonać swego rodzaju autorefleksji. Nie wiem czy sięgnęłabym jeszcze raz po tą książkę i czy wyciągnę rękę po inne publikacje autora jeżeli będę mieć możliwość. Dla mnie w publikacjach Wingeta czegoś brakuje. Jednak mimo minusów coś wniosły w moje życie, a ludziom bez podstawowej wiedzy o sobie czy wiedzy z takich dziedzin jak psychologia, albo pedagogika mogą skorzystać dużo więcej niż ja. 

W każdym bądź razie to czy sięgniecie po "Ludzie to idioci" zależy tylko i wyłącznie od Was. A póki co 3majcie za mnie dzisiaj kciuki, żeby mi się baterie nie rozładowały;)

Wcześniej notka opublikowana na: 
www.mojportret.blogspot.com

poniedziałek, 11 listopada 2013

Larry Winget, "Zamknij się! Przestań narzekać i zacznij żyć"

Prawdopodobnie nie wiecie, ale blogerką jestem już ładnych parę lat. Być może niektórzy z Was nawet odwiedzają mojego bloga: http://mojportret.blogspot.com/

Symfonia literacka powstała przeważnie dla tych osób, którzy szukają tekstów tylko z zakresu kultury - w tym głównie książek, muzyki i filmu. Dlatego też tutaj czasem będą się pojawiać teksty, które już gdzieś kiedyś były. Oczywiście to będą moje teksty:). Mam jednak nadzieję, że dzięki temu dotrę do większego grona ludzi z tymi samymi informacjami:) 

Zatem miłego czytania:)

Swego czasu zastanawiałam się nad zrobieniem studiów z couchingu, dlatego też często lubię sięgać po coś z tego zakresu tematycznego lub po coś z dziedziny psychologii lub pedagogiki. Ostatnio dostałam dwie książki z tego zakresu i pewnie bym ich nie przeczytała, gdyby nie fakt, że poniekąd zostały mi podstawione pod nos;). 

Dzisiaj chcę Wam napisać parę słów o Zamknij się! Przestań narzekać i zacznij żyć autorstwa Larry'ego Wingeta

Na początek kilka słów o autorze...
Larry Winget jest trenerem rozwoju osobistego i jednym z najlepszych motywacyjnych mówców w Stanach Zjednoczonych. Jest autorem m. in powyższej książki oraz takich pozycji jakTwoje dzieci to Twoja winaLudzie to idioci i in. 

W normalnych warunkach tj. będąc w bibliotece czy księgarni być może spojrzałabym na tą książkę jednakże pewnie nie sięgnęłabym po tą książkę. To w jaki sposób jest wydana nie zachęca do spotkania bliższego stopnia z tym co jest w środku. Umówmy się okładka jest po prostu paskudna (ale to jest moje subiektywne zdanie;)). Jednakże sama zawartość dość zaskakuje, bo autor w bezpośredni sposób wykłada kawę na ławę, chociaż nie daje jasnej i zwięzłej instrukcji jak dokonać zmian w swoim życiu. Jak widzicie po zdjęciu znalazłam kilka myśli, które przykuły moją uwagę i nie odmówiłam sobie zaznaczenia sobie "kilku" z nich;p. Larry Winget na pewno nie głaszcze po głowie i nie powiela wielu dostępnych teorii, ale proponuje nam swoje podejście do tego jak powinno wyglądać wprowadzanie zmian w naszym życiu.

Założenia, na których opiera się autor odnoszą się do kultury amerykańskiej, więc wiele rzeczy może nam "nie grać", bo po prostu mamy inne myślenie od mieszkańców USA. Jednak trzeba przyznać, że to wszystko co jest zawarte w powyższej książce daje do myślenia i sprawia, że człowiek spogląda nieco inaczej na to co robi i jak się zachowuje. W moim przypadku Winget na pewno sprawił, że poświęciłam kilka chwil na autorefleksję i nieco zmieniłam swoją postawę w stosunku do zmian, które chcę wprowadzić w swoje życie. Mimo to dla mnie jest za dużo wodolejstwa i moim zdaniem wiele rzeczy można było ująć znacznie zwięźlej, z korzyścią dla wszystkich. Dodatkowo wiele rzeczy było mi już znanych (chociażby z racji studiów, jakie skończyłam i zawod u, który wykonuję) i dlatego nieco zawiodłam się na tej pozycji. Jednak tym z Was, którzy nie mają wiedzy pedagogicznej ani psychologicznej na pewno da więcej do myślenia i może w jakimś stopniu zmienić Wasz stosunek do otaczającej Was rzeczywistości i tego jak w niej funkcjonujecie. 

W moim przypadku powyższa książka może nie spełniła wszystkich oczekiwań, ale na pewno dała do myślenia i sprawiła, że na pewno zweryfikuję swoją postawę do własnych działań i swojego stosunku do kilku spraw. Decyzję o tym czy sięgnąć po tą pozycję czy nie zostawiam Wam. A jeżeli ją czytaliście to dajcie znać jakie macie zdanie na temat tego co zastaliście w środku;). 

sobota, 2 listopada 2013

"W imieniu diabła" w reż. B. Sass - kilka słów o filmie.

Na film zatytułowany "W imieniu diabła" trafiłam szukając czegoś do obejrzenia. Mój wzrok najpierw padł na plakat filmu, a później na jego opis, co w efekcie oznaczało, że moje inne filmowe plany poszły w odstawkę. 

Grupa zakonnic jest prowadzona przez zasadniczą przełożoną, próbującą chronić je przed grzesznym i zepsutym światem zewnętrznym. Niebawem na czele sióstr staje charyzmatyczny ojciec Franciszek, który otworzy przed nimi nowe pojęcie Boga. Matka Przełożona razem z duchownym zaczynają głosić prawdę według, której nie tylko dusza, ale również ciało powinny doświadczyć Najwyższego. Wokół klasztoru pojawił się drut kolczasty, który ma być oznaką tego, że nikt nie może z niego wyjść na zewnątrz, ani  do niego wejść. To co się dzieje w zakonie pozostaje tylko i wyłącznie tajemnicą sióstr oraz ojca Franciszka. Tylko Anna sprawia wrażenie, że nie jest do końca przekonana, do nowej formy wyznania wiary. Osamotniona i wewnętrznie rozdarta będzie musiała stoczyć walkę o czystość swojej duszy i ciała.

"W imieniu diabła" to przejmujący film, o tym co mogło dziać się za murami klasztoru kazimierzowskich betantek. Kilka lat temu cała Polska śledziła rozwój wydarzeń w tym żeńskim zakonie i wielu z nas snuło domysły o tym, co tam się mogło dziać. Obraz wykreowany przez Barbarę Sass sprawił, że zaczęłam mieć jakiś głębszy zarys wydarzeń z Kazimierza Dolnego i chociaż w minimalnym stopniu uświadomić sobie, co mogło się dziać w głowach sióstr. 

Powyższy film obrazuje jak cienka jest granica pomiędzy wiarą, a fanatyzmem religijnym czy też chorobą na tym tle, a najgorsze przychodzi wtedy kiedy nie jesteśmy w stanie racjonalnie spojrzeć na przebieg wydarzeń. Charyzma Matki Przełożonej i Ojca Franciszka pociągnęły za sobą kilkadziesiąt sióstr, a ja zaczęłam się zastanawiać nad tym czy ze strony tych dwojga to była chęć zostania prekursorami nowego ruchu w KK, czy może raczej to była choroba...

Dla mnie osobiście ten film jest swego rodzaju przestrogą przed tym, żeby uważać na to w jakich grupach się znajduję, bo przecież zmanipulowani możemy bić praktycznie wszędzie. Myślę, że jedną z rzeczy, które mogą nam ułatwić zaobserwowanie tego, że coś jest nie tak to dobry kontakt z bliskimi, którzy mogą tworzyć swoisty system ostrzegawczy...chociaż gorzej jest, gdy na ryzyko manipulacji to własnie z ich strony jesteśmy narażeni:/

"W imieniu diabła" mimo, że nie jest idealny jest godny uwagi, chociażby dlatego, że zmusza do refleksji i zdystansowania się do pewnych rzeczy. 

Dajcie znać czy i Wy oglądaliście ten film i jakie macie na jego temat zdanie.